Pali się …

palisie_matchorette01

To nie przelewki, to nie zabawki!
Tryska strumieniem woda z sikawki,
Syczą płomienie, syczą i mokną,
Tryska strumieniem woda przez okno.
Czerwienią się mienią wozy strażackie,
choć każdy inny, wszystkie kozackie,
światła błyskają, pną się drabiny,
strażaków lubią wszystkie dziewczyny.

Pozwoliłem sobie do zwrotki mistrza Brzechwy dopisać drugą zwracającą uwagę na wozy strażackie, bo w oryginalnym wierszu „Pali się” wóz co prawda jest, ale konny, a my tu przecież pojazdy silnikowe w miniaturze podziwiamy. Jak usiadłem do tego wpisu i zacząłem się zastanawiać nad rolą strażaków i ich wozów w moim dzieciństwie, to wyszło, że w gruncie rzeczy była ona dość marginalna. Nie chciałem być strażakiem. Ale faktycznie jakimś dziwnym trafem miałem kilka zestawów klocków LEGO odwołujących się czy to do miejsca pracy strażaka (zestaw 374 – remiza strażacka), czy do floty pojazdów (zestaw 735 – wozy strażackie). Ale budowałem z nich wszystko co się dało, chwaląc sobie jednolitość kolorystyczną klocków jakie miałem do dyspozycji (ach, ta czerwień). No i zawsze z chęcią wracam do filmów strażackich, czy to będzie „Płonący wieżowiec”, czy „Backdraft”, czy trochę nietypowa komedia romantyczna „Roxanne”.

Wozy strażackie to wdzięczny temat na resorak, bo to i kolor odpowiedni, a i różnorodność funkcjonalna duża. A jeszcze świecą i wyją. Zobaczmy więc co w kwestiach strażackich na przestrzeni kilku dekad zrobił Matchbox.

palisie_matchorette03

Zacznijmy od praprzodka, czyli Dennisa F2 Braidwooda w klasycznym „regularnym” wydaniu. Ten po lewej to oryginał z 1958-59 roku, niestety bez tylnego kołowrotu. To druga wersja tego autka. Pierwsza – prawie identyczna – była robiona od 1955 roku. Odlew jest bardzo precyzyjny i subtelny, a autko rozmiarami dużo mniejsze od późniejszych matchboxów. Po prawej natomiast to replika wyprodukowana w Chinach, prawdopodobnie wydana kilkanaście lat temu i sygnowana jako Matchbox. Niezła, ale jednak nie tak finezyjna i z pewnymi odstępstwami od oryginału. Kołowrót pomalowano na żółto a nie na czerwono, gorzej spasowano koła. Co ciekawe replika jest miksem pierwszej i drugiej wersji tego autka (kierowca jest odlany tak jak w wersji pierwszej, a przednia część nadwozia tak jak w wersji drugiej). Ten modelik służy mi do pokazywania jakie cuda robiono 60 lat temu, a także udowadniania, że nazwa „matchbox” była kiedyś jak najbardziej uzasadniona.

palisie_matchorette04
Dennis został w 1959 roku zastąpiony bardziej nowoczesnym wozem strażackim marki Merryweather, to ten po lewej. Był to nadal klasyczny „regular” bez wnętrza i na metalowych kołach. Podobnie jak stojący obok niego lotniskowy wóz strażacki Alvis Foamite Crash Tender, choć ten ma już plastikowe koła. Niestety egzemplarz, który posiadam jest trochę zdekompletowany. Przede wszystkim nie ma białych, plastikowych napisów na bokach oraz osprzętu na dachu. Ale zachowała się absolutnie bezkonkurencyjna metalowa armatka. Bardzo lubię ten samochodzik, chyba za tego jego trzy osie i zwartą sylwetkę.

palisie_matchorette05

No i przenosimy się w lata 70-te XX wieku, w erę superfastów. Blaze Buster – pojazd po lewej to chyba jeden z najbardziej charakterystycznych matchboxów jakie istniały. Choć oryginał tego auta chyba nie istniał. Miałem go w dzieciństwie, nawet pamiętam gdzie był kupiony … w Pewexie w Kłodzku. Co ciekawe nigdy nie wpadłem na pomysł aby próbować podnieść mu drabinę. Bałem się, że ją urwę. Dopiero, jak dla potrzeb Matchorette kupiłem prezentowany egzemplarz, mogłem sprawdzić, że drabina podnosi się bez żadnych problemów. Czasami na niektóre rzeczy trzeba poczekać. Czasami i kilkadziesiąt lat. Po prawej bardzo ciekawe auto, czyli specjalistyczna (kon)wersja Range Rovera pod nazwą Carmichael Commando. Tak, takie sześciokołowe cacka faktycznie istniały i służyły u brytyjskich strażaków. Resorak Matchboxa to schyłek ery superfastów i jeden z ostatnich zaprojektowanych jeszcze pod nadzorem firmy Lesney. Mimo, że nie jest już sygnowany nazwą Superfast to jeszcze przynależy do złotej ery marki Matchbox.

Wozy strażackie to wdzięczny temat. Doskonale wiedzą o tym wydawcy modelikowych serii gazetowych, jakie co jakiś czas zalewają półki kiosków i salonów prasowych. Była przeciętna seria w zróżnicowanych skalach (od 1:64 do 1:43), która nie wzbudziła we mnie większego zainteresowania. Była, a właściwie jest, też seria w skali 1:72. To skala to jeden z fundamentów mojej kolekcji „kurdupli” więc kilka modeli wydanych w tej serii podniosło mi ciśnienie. W tym te dwa.

palisie_matchorette02

Dlaczego akurat enerdowska straż pożarna tak mnie ekscytuje? Nie mam pojęcia, ale zarówno IFA, jak i mały Barkas są zrobione tak świetnie, że po prostu musiałem je mieć. Ciekawe co strażackiego będzie za kilkadziesiąt lat fascynować mojego syna. Bo na razie fascynuje go to …

Pomoże ci, Strażak Sam.
Samochód lśni, Strażak Sam.
Robi wszystko za dwóch.
Sam to prawdziwy zuch.

Dodaj komentarz