Waria[n]ctwo – wersja 1.0

wariant_matchorette01

W dzieciństwie chyba ani razu nie pomyślałem, że chciałbym mieć jakiegoś resoraka w kilku wersjach. Może dlatego, że nie wiedziałem, że większość z nich występowała w różnych wariantach. Dostawałem ten, który akurat był i nie dociekałem czy mógłby być inny. W dorosłym kolekcjonerstwie z wariantami spotkałem się dość szybko, bo Hongwell nie skąpił wersji aut w skali 1:72. Już można było wybierać, ale jakoś niespecjalnie mnie to kusiło. Wybierałem tę wersję, która podobała mi się najbardziej i jedna sztuka wystarczała. No był jeden wyjątek … Mini Morris. Do tej pory jak spotkam jakąś ciekawą wersje kolorystyczną w skali 1:72 to nie przemknę obojętnie. Z jednej strony podziwiałem tych, którzy mieli tyle samozaparcia aby kompletować (a przy okazji katalogować) wszystkie wersje, a z drugiej strony wydawało mi się to lekko szalone. Ale zaczęło się matchorette …

Najbardziej oczywistym elementem różnicującym wersje tego samego autka w przypadku Matchboxa, ale i Majorette, jest rodzaj kół. W matchboxach okresu przejściowego jest to oczywiście możliwość występowania resoraka zarówno na kołach regularnych, jak i na kołach typu superfast (a te miały różną szerokość). Podobnie jest u Majorette, ale tu dodatkowo mamy kilka wzorów kół, w tym te które sam uważam za najładniejsze, oznaczane kolekcjonersko jako 3S (czyli felgi trójramienne, inaczej nazywane gwiazdkami). No i wydawać by się mogło, że sprawa jest prosta. Wybiera się ten rodzaj kół, który najbardziej odpowiada i już. No jednak nie, bo przecież nie idziemy do sklepu na zakupy, tylko wyłapujemy, czatujemy, polujemy. A jak się trafi ładna sztuka, ale na troszkę brzydszych kołach, to co? No właśnie, przy matchorette zdarza mi się kupować resoraki dwa razy, właśnie ze względu na koła. A przecież są jeszcze kolory …

wariant_matchorette07

Matra Rancho gościła już na tym blogu. Tym razem powraca w kontekście wersji kolorystycznych. Po co mi trzy wersje? Tak naprawdę chciałem mieć wersję dokładnie taką jaką miałem w dzieciństwie, czyli żółtą bez napisów, z pomarańczowym pasem. Ale przez dłuższy czas nie udawało się takiej zdobyć w satysfakcjonującym stanie więc kupiłem żółtą z napisami (jej stan uważam za dopuszczalny). Później doszła czarna, a kupiłem ją od pewnego chłopca na wyprzedaży garażowej, za jakieś 2 zł. Jak pojawiła się ta właściwa to oczywiście też kupiłem. Nie ma więc w moim postępowaniu chęci zgromadzenia wszystkich wersji kolorystycznych, a jedynie naturalna droga poszukiwania pożądanego egzemplarza, z niewielką domieszką chęci ratowania sierot. I o ile nigdy nie byłem zwolennikiem kolekcjonerstwa „kolorystycznego”, to rozumiem sporadyczną chęć posiadania danego resoraka w dwóch wersjach malowania, szczególnie wtedy gdy lakier wnosi jakąś zmianę charakteru lub dostarcza doznań estetycznych. Ale popatrzmy na warianty, których natura ma inny, niekolorystyczny charakter …

wariant_matchorette05

Renault 18 z oferty Majorette z pierwszej połowy lat 80-tych. Dwie wersje. Wariant niebieski, który zdobyłem jako pierwszy, pochodzi z lat 1983-1985 i był sprzedawany w zestawach serii 300, czyli z przyczepą. Ślad po tym „związku” mamy na dachu tego fajnego resoraka, gdzie jest pozostałość (otwór) po mocowaniu odchylacza strugi powietrza, zmniejszającego opory areodynamiczne zestawu kempingowego. Resorak jest na kołach typu NUC (tzw. NUClear).

Wariant żółty tej renówki to jedna z moich miłości „od pierwszego wejrzenia”. Jest w niej wszystko co fajne w mażoretkach. Ciekawe, choć typowe dla tamtych czasów, auto będące pierwowzorem, solidna konstrukcja, klasyczne resorowanie, najlepsze koła (wspomniane już 3S), no i najważniejsze … kontekst, czyli radiotaxi. No i jeszcze ta wisienka na torcie fajności, czyli kierowca i pasażerka na tylnej kanapie. Ciemnoplastikowi, ale to też jest świetne nawiązanie do firmowej tradycji w zakresie „ludzików”, do czego jeszcze kiedyś wrócę. Jest to też jeszcze jeden element wariantowości. Egzemplarz, który posiadam jest z wcześniejszego okresu produkcji, bo emblematy radiotaxi na bokach i na masce są naklejkami. Wersje późniejsze, ale wciąż z lat 1983-1985, mają te elementy naniesione jako tampodruki. Niby nie ma to dla mnie znaczenia, ale jakoś tak fajniej jest mieć wersję „naklejkową”. I kto tu jest wariatem?

wariant_matchorette02

Peugeot 405 z oferty Majorette z przełomu lat 80-tych i 90-tych, czyli dość topornie ciosany, ale tragedii nie ma. Wersja po lewej to Mi 16, czyli najmocniejsza z cywilnych wersji tego auta. Projekt nadwozia autorstwa Pininfariny idealnie wpisuje się zarówno w ówczesny styl marki, jak i w styl projektowania aut w latach 80-tych. Resorak natomiast oddaje dokładnie styl mażoretek z tamtych czasów. Konstrukcyjne to porządna zabawka, ale wykonana lekko niechlujne. Jeździ na kołach oznaczanych symbolem 8DOT, które są wybitnie podatne na niedociągnięcia produkcyjne. Obok niego rajdowa wersja 405-tki, czyli T16, z trochę późniejszego okresu produkcji. To edycja z lat 1996-1998, na kołach określanych jako 6S, sześcioramienne. Równolegle była też produkowana odmiana na kołach 5S, pięcioramiennych. Lubię tę rajdówkę za sportową drapieżność i szczątkową klatkę bezpieczeństwa wewnątrz. Wróćmy teraz do Matchboxa …

wariant_matchorette04

Matchboxowski Ford F-150 w dwóch odsłonach, przy czym obie na podwoziach nie są sygnowane rzeczywistą marką, a napisem Flareside Pick-up. Wersji tego resoraka było mnóstwo, co dość naturalne biorąc pod uwagę, iż pozostawał w ofercie przez 16 lat. Wersja po lewej to jedna z najfajniejszych i najstarszych odmian (gościła już na blogu). Jej sąsiad to coś naprawdę fajnego. Kupiony jako fabrycznie nowy, w oryginalnym opakowaniu za 7,99 zł. Było ich na aukcji wystawionych kilka i jakoś wielkiego zainteresowania nie było. A to błąd, bo to niezmiernie ciekawa wersja limitowana z 1994 roku. Nie chodzi o to czy jest unikatowa (bo jakoś specjalnie nie jest), ale o to jak jest zrobiona. Na zdjęciach licytacyjnych autko wyglądało trochę kiczowato, ale rzeczywistość okazała się bardzo zaskakująca.  Wersja limitowana jest czymś na kształt seryjnego customa, sporządzonego według prostej recepty. Weźmy fajne nadwozie, pomalujmy w ciekawy sposób, a resztę zróbmy od nowa. A to oznacza, iż czarna wersja ma metalowe podwozie, z dobrej jakości stopu i zupełnie inne koła. Gdyby chodziło tylko o podwozie to nie byłoby to aż tak spektakularne, ale w tym przypadku jest ono zintegrowane ze zderzakami oraz orurowaniem i całość wygląda obłędnie. Koła, bardzo porządnie zrobione, idealnie wpisują się ten chromowany styl. Całość jest ciężka i wciąż resorowana, bo zawieszenie pochodzi prawdopodobnie z wydania seryjnego, a już tam było miękkie i miało duży skok. Ten resorak to jedno z największych zaskoczeń zakupowych i prawdziwy fun car. Oczywiście Matchbox, już pod zarządem Mattela, wypuszczał różne serie limitowane, jubileuszowe oraz premium, które dorównywały jakością temu czarnemu pick-upowi, ale nie da się ich kupić za osiem złotych bez grosza. Ale zerknijmy teraz do chyba największego magika od wersji i wariantów.

wariant_matchorette03

BMW 850i w wydaniu hotwheelsowym. Naprawdę? Przecież to są dwa kompletnie różne resoraki, na dodatek ten od lewej jakby był z innej bajki. Bo jest. O ile to, że Mattel w drugiej połowie lat 90-tych stał się właścicielem Matchboxa jest raczej powszechnie znanym faktem, o tyle to że ciut wcześniej stał się też właścicielem kawałka firmy Corgi (Corgi Toys Limited) już niekoniecznie. Zakup Corgi miał dość ciekawe skutki gdyż część z dotychczasowej oferty Corgi (około 30 modeli) została zaadoptowana przez Hot Wheels. Początkowo stosowano separacje i modeliki Corgi trafiały do dedykowanej serii Auto City, o tyle potem niektóre trafiły do serii podstawowej. I tak też się stało z BMW 850i. Po lewej wersja ex-Corgi, czyli odlew zrobiony na bazie projektu brytyjskiego, ale podwozie już sygnowane jako Hot Wheels. Zachowano jednak koła Corgi, choć istniały wersje z kołami hotwheelsowymi, no i rzecz jasna otwierane drzwi. Po prawej rdzenna wersja Hot Wheels tego luksusowego coupe, która w tym wydaniu pojawiła się w 1994 roku. Trochę ciężko połapać się w tych zawiłościach, szczególnie że hotwheelsowe BMW funkcjonowało w serii podstawowej od 1991 roku do 1995, a wersja ex-Corgi w roku 1996, po czym w 1999 wróciła wersja rdzenna. To już jest prawdziwe waria[n]ctwo.

wariant_matchorette06

Przedstawione przykłady wersji i wariantów to ledwie przyczynek do znacznie głębszego potraktowania tego intrygującego wątku. Nie poruszyłem tematu wersji komercyjnych, które firmy resorakowe robiły na zlecenie, zwykle jako gadżety reklamowe. Kiedyś wrócę też do tematu wersji limitowanych i specjalnych. No i pozostaje jeszcze najbardziej szalony obszar, czyli warianty i błędy produkcyjne. Jak każdy produkt masowy, tak i resoraki poddawano procesowi doskonalenia. Tego typu modyfikacje lub niedoskonałości w naturalny sposób generują, tak pożądaną przez kolekcjonerów, unikatowość. W ramach rozwoju zmieniano niektóre rozwiązania konstrukcyjne, często w ramach tego samego modelu, tworząc tym samym różne warianty produkcyjne. Czasami była to drobna korekta samego odlewu (np. dłuższy zaczep), czasami dodanie jakiegoś elementu w celu poprawienia niedociągnięć (np. plastikowe mocowanie osi). A czasami była to dziurka …

wariant_matchorette08

Ta śmieciarka gościła w poprzednim wpisie na temat „wywrotowców”. Wtedy nie zauważyłem pewnego małego niuansu. Dziurki właśnie, która znajduje się w przedniej części kontenera na śmieci. Po co?  Pewnie jest to jakiś rodzaj otworu technologicznego (wentylacja, zawieszanie). W każdym bądź razie istniały wersje tej ciężarówki bez tego otworu. Teoretycznie bardziej wartościowe bo rzadziej występujące. Ale ta z dziurką fajniejsza. Bardziej intrygująca.

Dodaj komentarz