Mam smaka na … Big Matcha

bigmatch_matchorette01

– Mamo, ale to jest inny resorak. – Jak inny? Co to znaczy? – No to jest taka ciężarówka … żółta … i na naczepie wiezie helikopter. Taka duża. – A ile kosztuje? – No … hmmm … chyba tyle co sześć zwykłych resoraków. – Zwariowałeś. – No mamo, ale jakbym tak kupił ją sobie na imieniny. I siostrze też coś podobnego … – Jak podobnego, samochód? Nie, no lalkę … jakąś.

W taki oto sposób wybłagałem od mamy zakup swojego pierwszego i jedynego Big Matcha, czyli matchboxowską cieżarówkę z serii SuperKings. Seria ta razem z siostrzaną serią SpeedKings stanowiła w ofercie Matchboxa wyższą półkę resorakową. Chociaż określenie „wyższa” nie jest adekwatne, bo tak naprawdę chodziło po prostu o duże resoraki w skalach około 1:45. SuperKings to były ciężarówki, a SpeedKings to auta osobowe. Czy duży resorak ma sens? Zobaczmy …

bigmatch_matchorette02

Zacznijmy od mojego ulubieńca. Tym samym powraca Citroen SM. Kupiłem go od wspominanego już pana Tomka, od którego odbierałem zakupionego innego matchboxowego SM-a, ale w tradycyjnym rozmiarze. Oprócz zakupionego resoraka pan Tomasz przyniósł jeszcze tego „przerośniętego” i rzucił: Moim chłopakom się nie podoba, już się nim nie bawią. Oddam za 20 zł. Ulica rozbłysła, bo tak mi się oczy zaświeciły. Skoro odda, to wezmę, szczególnie, że stan zacny. Piękna maszyna i piękny resorak. Fantastycznie resorowany, solidnie zrobiony, … no i ten lakier. Kurcze, czyli można zrobić dużego resoraka, który jest zachwycający. Obok SpeedKinga pochodzącego z 1971 roku stoi dla porównania, nieprezentowany do tej pory, SM wydany przez Majorette. Jest to wcześniejsza wersja niż ta ślicznotka z pojedynku SM-ów. Ma inne koła i nie ma halogenów pod zderzakiem.

bigmatch_matchorette03

I dwaj sprawni strażacy. Po lewej speedkingowski Range Rover. Po prawej, dla porównania, mała mażoretkowa interpretacja tego auta. Obie wersje zrobione bardzo solidnie. W dużym zawieszenie tylnej osi jest już trochę zużyte, ale biorąc pod uwagę fakt, iż autko jest całe metalowe i swoje waży, nie jest to zaskoczenie. Warto zwrócić uwagę, że seria SpeedKings przeszła podobną metamorfozę kół, jak i seria podstawowa. SM stoi na wąskich, zgrabnych kołach z eleganckim wzorem kołpaków, podobnych do pierwszych Superfastów. Pochodzący z 1977 roku Rover ma już koła dość toporne i sprawia dość ociężałe wrażenie. No ale to terenówka więc należy jej wybaczyć.

bigmatch_matchorette04

I chyba najciekawsze zestawienie, bo „rodzinne”. Lamborghini Miura w obu matchboxowych wcieleniach. Po lewej jako duży SpeedKing, po prawej jako Superfast. Obie fajne, choć duża jest w zdecydowanie lepszym stanie. „Złociak” wykopany w jakimś pudle za grosze. Fuksjowa Miura też garażowała w pudle, ale u zawodowego handlarza. Grzebałem sobie w nim spokojnie, gdy ktoś do mnie podszedł i lekko szturchnął w ramię, ze słowami: Ale pan wie, że stare resoraki muszą kosztować? Tak … zdaję sobie z tego sprawę, wycedziłem. Finalnie okazało się, że cena faktycznie nie była promocyjna, ale też daleka od szaleństwa. Warto zwrócić uwagę, że matchboxy z tamtych czasów nie mają tampodruków tylko naklejki, które są trudniejsze w utrzymaniu i konserwacji.

bigmatch_matchorette05

Czasami zdarza się, że człowieka poniesie … fantazja lub brawura. Mnie poniosło jako kupującego, a projektantów Matchboxa jako … projektantów. Ta dziwna, delikatnie mówiąc, Corvette to wynalazek nazwany Caper Cart. Tego typu nadwozie to tzw. shooting brake, czyli coś jakby coupe-kombi. Intrygujące, że takie Corvetty faktycznie istniały chociaż nie były produkowane fabrycznie, a stanowiły konwersje modelu podstawowego przygotowywane przez specjalizowane warsztaty. Dlaczego ją kupiłem? Bo jest w niej ten pierwiastek resorakowej zabawy, ale rozdmuchany do rozmiaru XL.

bigmatch_matchorette06

Czy duże resoraki mają sens? Mam trochę mieszane uczucia. Podobnie miałem w dzieciństwie, gdzie wymarzony „duży” Matchbox okazał się być w gruncie rzeczy niewypałem. Był za duży, zbyt nieporęczny i … za drogi. Dbałem o niego, szanowałem, bo drogi, ale radości mi nie sprawiał.

Tak jak i zakupiona lalka dla mojej siostry. Była to lalka marki „Fleur”, a nie Barbie. Akurat w tym Pewexie gdzie zakupiłem dużego Matchboxa były tylko takie. Nie pamiętam, czy to była zła lalka, czy bardzo odstawała od Barbie, ale mojej siostrze do gustu jakoś nie przypadła. Tamtego roku wymarzone prezenty okazały się lekko chybione.

Dodaj komentarz