Nigdy nie mów nigdy …

nigdy_matchorette01

Jak ktoś się mnie pyta jakie samochody mi się podobają, to zwykle trochę przekornie odpowiadam, że wygląd auta nie ma znaczenia, bo przecież i tak siedzę w środku. No i biorąc pod uwagę samochód, którym jeżdżę na co dzień to jestem w pełni spójny z własnymi poglądami. Ale … to trochę nieprawda, bo są auta, które mi się nie podobają, ot tak czysto estetycznie. I zwykle jest to dość cykliczne, czyli w ramach jednej marki pewna generacja mi się podoba, następna mi się może nie podobać a kolejnej mogę być fanem. Klasycznym przykładem jest chociażby Peugeot, gdzie te kończące się na „6” podobały mi się bardzo, te kończące się na „7” w sumie uznawałem za stylistycznie kontrowersyjne (dotyczy to również 107-ki którą czasami jeżdżę i uwielbiam, ale do niej już przywykłem) i „ósemki” znów mi się bardzo podobają, szczególnie drugie generacje. Ale czasami bywa gorzej … tak było z Oplem. Całym Oplem  z ostatnich dwudziestu paru lat, którego produkcję uznawałem za nudną (no może z wyjątkiem Adama). Ale parę dni temu idąc osiedlem do domu zatrzymałem się … wyciągnąłem telefon i zrobiłem zdjęcie. Pierwszy raz zrobiłem zdjęcie współczesnemu Oplowi. I to Corsie. No w końcu fajnie wygląda, ale … zaraz, zaraz, te proporcje. Czyżby to już była sprawka Francuzów? Ale jak … kupili Opla w 2017 roku i już zdążyli wdrożyć nowy projekt? Wróciłem do domu i od razu poszedłem sprawdzić, czym jest nowa Corsa. I jest Peugeotem. Tak zdążyli. Bingo.

A czy podobnie jak z rzeczywistymi samochodami miewam też z resorakami? A oczywiście, że tak, chociaż tutaj podoba/nie podoba jest trochę inaczej uwarunkowane. Im więcej poznaję różnych modeli i ich producentów, tym staje się coraz bardziej otwarty. Im bardziej rozumiem ich historie i kontekst powstawania danej serii/generacji tym bardziej tolerancyjny się staję. Najlepiej chyba widać to po mojej ewolucji nastawienia do autek firmy Siku. Gdy zaczynałem zabawę w matchorette, to jakoś nie pałałem wielką sympatią do wytworów niemieckiego producenta. Szczególnie te z lat 80-tych wydawały mi się kwintesencją toporności. I dalej uważam, że obok finezji nawet nie przejeżdżały, ale jeśli zna się dokonania Siku z lat 60-tych i 70-tych (zarówno serie V jak i wczesną Super Serię) oraz rozumie zmiany jakie zaszły w przemyśle zabawkowym, to ich konstrukcja i masywność staje się zdecydowanie bardziej akceptowalna. I nawet mnie już aż tak nie drażnią te koła z napisem Siku na oponach. A skoro tak, to pora przyjrzeć się resorakom firmy Siku z lat 80-tych …

nigdy_matchorette03

Zacznijmy od oczywistości, chociaż w sumie to nie wiem czy na pytanie o najbardziej niemiecki z niemieckich samochodów faktycznie odpowiedziałbym … Mercedes. Jak nie patrzeć to każde auto z tego wpisu jest stuprocentowo niemieckie, no ale powiedzmy, że S-Klasse to jednak jest dobry punkt wyjścia. Niebieskiego Mercedesa 500 SE (W126) Siku do oferty wprowadziło w 1982 roku, a wycofało w 1990. I jest to kawał świetnego resoraka. Wszystko do siebie pasuje, a metalowy przedni pas idealnie wieńczy całość. Autko jest w stanie dość dobrym, ale ma pewne niedomagania i trochę kusi aby je wyremontować. Na razie i tak mam terminy wypełnione innymi projektami więc jeszcze trochę poczeka.

Po prawej jedno z tych Porsche za którymi jakoś nie przepadam, choć oczywiście doceniam konstrukcyjną innowacyjność 959-tki. Wersja Siku w polubieniu tego modelu jakoś nie pomaga. Jakby dorobić oczy to byłby kuzyn Zygzaka McQueena, ale ma otwieraną klapę bagażnika, znaczy maskę … bo z przodu przecież. Ten resorak w serii Siku pojawił się w 1987 roku, a opuścił ją w 1994. I nie był fajny. Za to dwa następne jak najbardziej są …

nigdy_matchorette04

Złoty Mercedes 280 GE i zielony VW Golf w wersjach, które właściwie można uznać za cabrio. Oba w takim wydaniu jakie najbardziej lubię w resorakach, czyli z oldschoolowymi, metalowymi pasami przednimi zintegrowanymi z podwoziem. I znów pojazdy w sumie ikoniczne, bo z jednej strony długowieczna „gelenda” w wersji krótkiej, a z drugiej Golf I w jednym z dłużej produkowanych wariantów. Mimo, że wersja zamknięta to klasyk lat 70-tych, to kabriolet pojawił się u schyłku tej dekady i pozostał w ofercie przez 14 lat (praktycznie dokładnie tyle samo resorak go odwzorowujący pozostawał w ofercie SIKU). Zastąpiony został dopiero kabrioletem zbudowanym na bazie Golfa III, tym samym druga generacja Golfa wariantu odkrytego nie miała, ale miała za to swoje unikatowe wersje, jak chociażby Country. Wydanie Siku jest naprawdę fajne i jest to takie autko, któremu bardzo pasują stosowane wówczas koła. Do pełni niemieckiego raju brakuje jeszcze jednej firmy, no dobrze dwóch, ale w tym przypadku chodzi o tę bardziej charyzmatyczną, czyli BMW.

nigdy_matchorette05

Najpierw powrót do klasy wyższej, czyli niebieskie BMW 735, które w ofercie Siku pozostawało wyjątkowo krótko bo tylko w latach 1988-1990. Rzeczywiste auto pozostawało w produkcji do 1994 roku i było naszpikowane luksusowymi wynalazkami (np. system wspomagający parkowanie czy system automatycznego domykania okien). Wersji Siku brak trochę wdzięku, no ale to przecież porządna niemiecka limuzyna i nie urokiem zdobywała rynek.  Po prawej auto które miało i wdzięk i charyzmę, czyli BMW 633 CSi, jeden z samochodów-marzeń mojego dzieciństwa, chyba ten najważniejszy. Bardzo chciałem mieć resoraka, który odwzorowywałby ten model. Najpierw miałem wersję zrobioną przez francuską firmę Norev, w ramach serii Mini Jet, ale to nie do końca było to. Wersja Siku, pozostająca w ofercie w latach 1978-1989 nie wydawała się specjalnie lepsza, szczególnie że mimo potencjalnie dużego nakładu trudno było znaleźć niezajechany egzemplarz. W końcu kupiłem takiego, który wydawał się w miarę dobry …

nigdy_matchorette07

Okazało się, że ma jednak kłopoty z utrzymaniem rozstawu kół, a i lakier swoje już w życiu widział. Uznałem, że to dobry moment, aby nadać swojemu marzeniu bardziej indywidualny charakter. Zapadła decyzja o wyremontowaniu tego youngtimera, w taki sposób aby zachowując klimat oryginału dodać mu trochę sznytu. Auto zostało rozebrane, wyczyszczone i polakierowane w kolorze mocno zbliżonym do pierwotnego, ale jednak ciut innym.

nigdy_matchorette06

Osobną kwestią pozostawały koła. Skoro miał to być samochód-marzeń, to nie można było iść na skróty i przeszczepiać byle czego z jakiegoś dawcy. Wybór padł na koła i osie amerykańskiego Greenlighta, który już od pewnego czasu dostarcza tego typu części do swoich modeli. Robi to zarówno jako samodzielne pakiety akcesoryjne (zwykle jest to 16 kół i cztery osie), jak też w ramach specjalnych serii autek, który sprzedawane są z zestawem alternatywnych kół. I tak też było w przypadku BMW. Te piękne felgi pochodzą z zestawu kół dedykowanych Dodge’owi Chargerowi w wydaniu Foose Custom. Są oczywiście ogumione i do Siku pasują idealnie, zarówno jeśli chodzi o rozmiar, jak i rozstaw. Szerokość felg na tylnej osi jest minimalnie większa, ale wciąż nie wystają one poza nadkola. A jak wyglądają? Bosko, choć może ciut ostentacyjnie.  Autko zachowało oczywiście pełnię zdolności jezdnych, nic nigdzie nie ociera ani nie haczy. Dodatkowo odnowiłem zderzaki i zrobiłem chromowane przednie reflektory. Dodało to lekkości pasowi przedniemu i wyrazu całemu autku.

nigdy_matchorette02

No i pozostał nam ostatni, cichy bohater tego wpisu, czyli Mercedes 2232 z serii NG z naczepą transportową, traktowany jako platforma prezentacyjna dla autek firmy Siku. On również pochodzi z lat 80-tych. Zbieranie dużych lawet służących prezentacji resoraków określonych firm to niejako efekt uboczny prowadzenia matchorette. W garażu mam jeszcze inne. Ta pochodząca od Siku jest jednak bezsprzecznie najbardziej okazała.

Czy wygląd auta ma znaczenie? Ma, ale bardziej w kwestii sensowności projektu niż doznań estetycznych. Utrudnienia funkcjonalne wynikające z rozwiązań projektowych są po prostu uciążliwe (kto np. wpadł na szalony pomysł umieszczania kierunkowskazu w bezpośrednim sąsiedztwie głównego reflektora, często w kloszu zintegrowanym …  chcąc zobaczyć gdzie auto skręca trzeba patrzeć centralnie w światło). Zdecydowanie ważniejsze od tego jak auto wygląda jest to, jak leży w rękach, jak leży pod stopami i jak się układa pod plecami i lędźwiami. No i jak jedzie. A poza tym to i tak jest kwestia gustu. Dla mnie Nissan Juke jest autem o urodzie radiowej, a w 2018 roku kupiło go w Polsce 2,2 tys. osób. O 200 więcej niż, wizualnie kapitalnego, Jeepa Renegade. Ale kto wie jak będzie z następnymi generacjami. Ja już nie mówię nigdy … nigdy.

4 myśli w temacie “Nigdy nie mów nigdy …

  1. Bardzo podobają mi się nowe koła w tym BMW 633 – subtelny, gustowny tuning. Co brakuje oryginalnym? Może to kwestia unifikacji kół bez względu na skalę autka. Zawsze miałem problem z odgadnięciem skali SIKU – 1:60, może 1:50 albo 1:55? Porównując to BMW do np. Golfa, coś nie gra… Dodam tylko, że to BMW to jeden z zaledwie trzech SIKU jakie znam, który ma sprężynkowe drzwi. Ale niestety plastikowe podwozie… Pozdrawiam.

    Polubienie

    1. Dziękuje za miłe słowa o gustownym tuningu. Siku zawsze deklarowało skalę, najpierw jako 1:60 dla serii V, a potem 1:55 dla Superserii. Ale czy trzymało się jej? Nie mam pojęcia, jakoś nigdy nie zmierzyłem żadnego Siku ani starego ani starszego i nie sprawdziłem jaką mają faktycznie skalę.
      Ale dzisiaj wziąłem starego Mercedesa W110 z serii V i wyszło że ma dokładnie 1:60. Ale już Peugeot 505 trochę odjeżdza od deklarowanego 1:55 i faktycznie ma 1:56, ale wciaż to jest w akceptowalnych granicach odstępstwa.

      Polubienie

      1. Tak, W110 i Peugeot 505 już „na oko” wyglądają na zgodne z deklaracją. Ale np. Siku V 233 Mercedes 190 Krankenwagen albo Citroen SM wydają mi się za duże na 1:60. Z kolei to BMW 633 za małe na 1:55. Niestety nie mam aby pomierzyć…

        Polubienie

      2. No to ja pomierzę te gagatki. Pewnie tylko będzie trochę szukania ile sanitarka miała w rzeczywistości. Wydaje się, że te odstępstwa od deklaracji to skutek stosowania standaryzowanych kół. W momencie gdy nie ma możliwości doboru wielkości koła to i skala musi być traktowana dość umownie. Z resztą dobrze to widać w SIKU z lat 90, gdzie te kółka z szarym kołpakiem występowały w różnych rozmiarach i dało się ogarnąć zarówno Mini Morrisa jak i duże Mercedesy. No i jeszcze moją ulubioną Fiestę.

        Polubienie

Dodaj komentarz