Archentaryzacja …

archeo_matchorette01

Styczeń, czas inwentaryzacji zbiorów, przejrzenia tego co na przestrzeni ostatniego roku wpadło do pudeł i koszyka. A właściwie to tylko tego co wpadło do koszyka. Koszyk pełni u mnie funkcję magazyny archeologicznego, czyli trafiają tam te autka, które są albo stare i nietypowe, albo rzadkie i nietypowe, albo względnie typowe, ale dziwnie przerobione … albo nie pasują do czegokolwiek innego. Zwykle wykopywane były z dziwnych miejsc lub z dziwnych ogłoszeń, gdzie zdjęcia robione były przy płomieniu kaganka albo na tle dywanu perskiego. Kolekcjonersko zwykle mają dość wątpliwą wartość, ale poznawczo zawsze są interesujące. Zobaczmy co z tej archentaryzacji wyszło …

archeo_matchorette05

Na pierwszy ogień idzie mażoretkowy Bernard, wygrzebany za 2 zł z jakiegoś pudła na pchlim targu. Ten model był bardzo popularny w ofercie francuskiego producenta resoraków i występował w wielu wersjach, ale ta jest wyjątkowo ciekawa. Już sama zabudowa paki jest intrygująca, niby klasyczny flatbed, ale jednak nie do końca (chyba można to nazwać „łańcuchowcem”). Fajne jest też to, że napis na drzwiach jest odlewany i wskazuje, iż ten pojazd pracował w Lyonie, w fabryce farb Galliacolor. Ale najciekawszą rzeczą jest oczywiście kontekst powstania tego autka. Jest to przedstawiciel wcześniejszej serii Majorette, niż ta która ich faktycznie rozsławiła, czyli seria 200. Bernard należy do serii, która powstawała na początku lat 60-tych i stanowiła markę stworzoną dla produkowanych modeli kolejowych. Autka wprowadzono do oferty w 1964 roku pod marką Majorette Rail Route, ale już w 1967 wycofano się z tej łączonej nazwy, pozostawiające jedynie Majorette i skupiając się na modelach samochodowych. Tak oto niepozorna, ale urocza, ciężarówka pozwoliła dopowiedzieć ten fragment historii francuskiego producenta. Ale nie tylko ona …

archeo_matchorette06

Bo oto jakiś czas temu udało się wygrzebać w pudłach jakiegoś handlarza takie oto Renault 16. Jak je zobaczyłem, to oniemiałem z wrażenia. Jest to przedstawiciel wczesnej serii 200, co widać zarówno po kołach, jak i konstrukcji podwozia (nie ma słynnego, późniejszego systemu resorowania) i bliżej temu, w gruncie rzeczy, do tego co robili Niemcy w Siku czy w Schuco (tak swoją drogą to Schuco również miało w ofercie ten model Renaulta). Spasowanie wszystkiego jest tak dobre, że pierwotnie nie zorientowałem się,  iż autko ma otwieraną maskę silnika, gdzie ukrywa się odlewany motor. Nie udało mi się również zgłębić sposobu łączenia nadwozia z podwoziem, które jest bardzo trwałe, a nie opiera się ani na nitach, ani śrubach, ani tym bardziej na wcisku (jak w Schuco). Jest to jakiś rodzaj zatrzasku. A chciałbym ten modelik otworzyć i zobaczyć na czy polega problem z przednią osią, gdyż jedno z kół jest minimalnie wyżej niż drugie. Zastanawiający jest również brak kierownicy, jak w modelikach firmy Norev. Biorąc pod uwagę wiek autko jest naprawdę w dobrym stanie. W tak dobrym niestety nie jest następny bohater tego wpisu, równie francuski, ale nie do końca …

archeo_matchorette04

Niebieska limuzyna to Peugeot 404, wyprodukowany w Wielkiej Brytanii przez firmę Lone Star, w serii Road Master IMPY. Gdyby ten modelik był kompletny, to pewnie byłby jednym z cenniejszych jakie mam, niestety nie ma maski silnika. Ale poza tym ma wszystko co miewały lonestary z lat 60-tych, czyli cyrkoniowe reflektory, otwierane drzwi, otwieraną klapę bagażnika i skrętną przednią oś. Kupiłem go na targu staroci w Świdnicy za 5 zł i zachowałem się nie do końca profesjonalnie. Za szybko okazałem radość i pan, który mi go sprzedawał zorientował się, że prawdopodobnie popełnił błąd i już na następne autka podał zdecydowanie wyższe ceny. On był zirytowany, że sprzedał coś za tanio, a ja byłem zawiedziony, że trzy inne kupiłem już po cenach zdecydowanie mniej okazyjnych. Takie życie … czasami mniej kolorowe niż dwa następne auta.

archeo_matchorette03

Oj, Siku, Siku … co tu się narobiło? Dwa niezmiernie ciekawe autka z serii V, które trafiły kiedyś w ręce dość nieortodoksyjnego restauratora i zostały potraktowane pędzlem. Ale starano się utrzymać kolor oryginału, niestety bez należytej dbałości o szyby czy koła, czyli malowano bez maskowania, ani tym bardziej rozbierania autka. Ale i tak chciałem mieć te dwa resoraki, bo nigdy wcześniej zielonej Toyoty 2000 GT nie widziałem, a żółty Mustag wydawał się tak kuriozalny, że musiałem go sobie obejrzeć. W zestawieniu z poprawnie odwzorowanym Mustangiem zrobionym przez Greenlighta (co prawda to trochę inna wersja) widać, że coś tu nie do końca poszło tak jak powinno …

archeo_matchorette07

Nawet biorąc poprawkę, iż jest to Ford Mustang Mach 1 po modernizacji wprowadzonej do modelu w 1971 roku, która zabrała lekkość, a dodała masywności, to i tak proporcje są delikatnie mówiąc niespecjalne. O ile w stosunku do Toyoty mam bardzo konkretny cel, by przywrócić ją do stanu bliskiego pierwotnemu, o tyle Mustanga mam ochotę zostawić w takim stanie. Ale może się nad nim zlituję. Przeskoczmy do Wielkiej Brytanii …

archeo_matchorette10

Mała naczepowa laweta zbudowana na bazie ciężarówki Forda i wypuszczona przez Corgi w ramach serii Whizzwheels, chociaż pierwsze wydania sygnowane były jeszcze jako Husky. Nie wiem co w oryginale było tym pojazdem transportowane, ale w moim zestawie zaszczytu bycia wożonym dostąpił Jaguar XJ6, a to z prostej przyczyny, że oba auta zostały znalezione razem. Jaguar, sygnowany jako Husky, jest w dobrym stanie, ale podwozie oraz felgi kół uległy dość znacznemu uszkodzeniu. Wygląda to tak, jakby stop z którego zrobiono te elementy wszedł z czymś w jakąś reakcję chemiczną i nie jest to niestety tylko nalot, a powierzchowna zmiana strukturalna. Szkoda. A co do mojego archentaryzacyjnego koszyka włożył Matchbox?

archeo_matchorette09

Wozidło firmy Dart wydane przez Matchboxa w serii King Size w 1964 roku i pozostające w ofercie do roku 1968. Ten bardzo ciekawy pojazd (zarówno w rzeczywistości, jak i jako zabawka) niestety nie jest kompletny. Brak mu tłumika, jednego z siłowników hydraulicznych podnoszących wywrotkę i jeszcze jakiegoś elementu. No ale kosztował 5 zł, a i tak jest bardzo widowiskowy, więc nawet przez sekundę się nie zastanawiałem. Podobnie jak nad ostatnim z dzisiejszych „wykopalisk” …

archeo_matchorette08

W jednym ze wcześniejszych wpisów obiecałem sobie, że tego fantastycznego DAF-a kupię w wersji oliwkowej (wcześniej posiadałem wersję w kolorze zielonym). No to zrealizowałem swój plan, ale z małym bonusem. Bo udało się również znaleźć tę ciężarówkę z tym samym rodzajem zabudowy, w tym samym kolorze, ale w rozmiarze matchorettowym. Jak widać są dość istotne różnice w odwzorowaniu tego auta, ale obie wersje, zarówno ta z podstawowej serii 1-75, jak i tak kingsize’owa są po prostu świetne, a w duecie po prostu urocze.

archeo_matchorette02

Zawsze gdy wracam z kolejnego wypadu na targ staroci czy z wyprzedaży garażowej i taszczę w plecaku następne matchorettowe eksponaty, to dopadają mnie wątpliwości co do sensowności takich zakupów. Ileż tego żelastwa można mieć i po co? Oglądam je, czyszczę i już wtedy gdy przedzieram się przez warstwy kurzu zaczyna się zawsze to samo … zaczyna się szukanie historii, którą te autka ze sobą niosą. Czasami przychodzi wtedy do mnie mój syn, przygląda się, dopytuje i zwykle pyta: „Tato, pożyczycz mi tego fajnego?”. I pożyczam bez mrugnięcia okiem, bo przecież po to całe to żelastwo powstało. A i jest w tym coś wzruszającego, gdy współczesny chłopak, wychowany na elektronicznych sterydach, leży na podłodze i bawi się ponad 50-letnią ciężarówką Matchboxa …

Dodaj komentarz