Na przyczepkę …

naprzyczepke_matchorette06

Było ich dwóch – Michał i Heniek. Dwóch fachowców od mokrej, w gruncie rzeczy, roboty. Ich terenem działania był powiat ząbkowicki, a potem obszar gminy. Interesowały ich sklepy spożywcze, wielobranżowe, piekarnie. Było tylko jeden warunek – musiały należeć do Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska” w Ząbkowicach Śląskich. W obiektach zjawiali się raz na kilkanaście miesięcy, robili swoje i znikali. Zostawały po nich gołe ściany. Czyste i pachnące świeżą farbą. Bo Michał i Heniek byli dwuosobową ekipą remontową, która odmalowywała obiekty, głównie sklepy, należące do GS-u. W pobliskich wioskach, a i w samym miasteczku, było ich tyle, że tych artystów pędzla i szczotki miało roboty pod dostatkiem. Jedynym problemem była mobilność i konieczność zmiany lokalizacji pracy co kilka bądź kilkanaście dni. Przy przewożeniu sprzętu pewnie wspomagał ich GS-owski Żuk, ale już samo docieranie na miejsce bywało czasami kłopotliwe. Gdzieś w połowie lat 80-tych nasi malarze wpadli na pomysł aby spółdzielnia zakupiła im służbowe motorowery. Padło na niebieskie Ogary 200 produkcji bydgoskiego Rometu, z silnikiem Jawy. Aby spełnić oczekiwania użytkowników dołożono do nich, dopasowane kolorystycznie, dwukołowe wózki, które dzięki specjalnemu mocowaniu można było podpiąć pod motorowery jako przyczepki. I jestem święcie przekonany, że akurat to rozwiązanie to autorski pomysł mojego ojca Michała, bo to on był połową tej ekipy remontowej. Nie wiem czy teraz ktoś dopuściłby taki tandem do ruchu, ale wtedy dzielnie woziło to wiadra, puszki z farbą czy pędzle. Swoją droga musiało to widowiskowo wyglądać jak dwóch panów o raczej słusznej posturze, pomykało na ciemnoniebieskich ogarach z dołączonymi błękitnymi przyczepkami. Ano właśnie … bohaterkami dzisiejszego wpisu będą przyczepki.

naprzyczepke_matchorette03

Jak myślałem o tym, jaki zestaw choć trochę oddałby styl pojazdu służbowego mojego ojca, to skonfigurowało mi się coś takiego. Niebieska Simca 1100 z przyczepą o wielofunkcyjnym przeznaczeniu. No nie jestem przekonany czy ta Simca byłaby w stanie to sprawnie ciągnąć, ale Ogar taty tez nie był atletą (silnik Jawy został specjalnie zduszony i jego moc spadła z 3,5 KM do raptem 2 KM). Ta Simca to mój drugi egzemplarz, kupiony w zasadzie przez przypadek. Zalicytowałem, dając cenę minimalną (12,50 zł), nie licząc specjalnie na sukces, a jednak jest moja. I bardzo dobrze, bo ma mały bonus w postaci podmalowanych kierunkowskazów i tylnych świateł. Wygląda z tym rewelacyjnie. Przejdźmy teraz w bardziej rekreacyjne klimaty …

naprzyczepke_matchorette01

Oto bardzo stylowy zestaw konno-offroadowy, czyli Jeep i przyczepka do przewozu koni, wyprodukowane przez Siku. Jeep to model CJ-7 i został wprowadzony do oferty niemieckiego producenta mniej więcej w roku 1985. I jest to przykład takiego auta, którego specyfika idealnie pasuje do charakteru produkcji firmy Siku. Ciężki, metalowy, lekko toporny, ale też bardzo porządny. Udało się go kupić, w bardzo dobrym stanie, na pchlim targu za 5 zł. Ta przyczepka natomiast w zestawach firmowych była zestawiana z Mercedesem G lub Range Roverem. I bez problemu mogłem ją w takim układzie zaprezentować, ale z Jeepem wydało się to bardziej oryginalne.

naprzyczepke_matchorette02

Pozostańmy w kraju piwa i kiełbasy i zmierzmy się z klasycznym marzeniem fana motoryzacji, czyli z porządnym autem ściąganym na lawecie z Niemiec. Tu jednak już sam pojazd laweciarza jest klasyczny, bo za takowego można uznać Volkswagena T3. Ciekawszy eksponat jest jednak transportowany na przyczepie. Jak go zobaczyłem to oczy mi się zaświeciły. Tak jak jemu zaświeciły się cyrkoniowe reflektory

naprzyczepke_matchorette07

To stary Fiat 850, wydany przez Siku w serii V, pod numerem 301. Pozostawał w ofercie między 1969 a 1972 rokiem. Fantastyczny modelik, w mocno nieszczególnym stanie. Ma nie tylko połamaną przednią szybę, ale również pokrzywione osie. I mimo tych oczywistych wad, jest piękny. Kupiłem go na pchlim targu za 4 zł i albo faktycznie zostanie stałym rezydentem tej lawety, właśnie w takim stanie i z niewypowiedzianym „nie sprzedam, będę robił” w tle, albo po kursie malowania resoraków (który powoli realizuję) zabiorę się za jego odnowienie. Z wszystkich autek jakie mam tego fiacika chciałbym mieć w obu stanach, jako zmęczonego życiem emeryta i tętniącego energią youngtimera. A jak już jesteśmy przy lawetach …

naprzyczepke_matchorette04

Spektakularny zestaw od Greenlighta, współczesny oczywiście. Holownikiem jest Dodge RAM, a holowanym Dodge Charger. A wszystko to razem w zestawie sygnowanym jako Mopar Edition. Mopar to jedna z amerykańskich religii motoryzacyjnych. Chociaż właściwie religia tam jest jedna, ma tylko wiele wyznań. W tym przypadku zrzesza wyznawców Chryslera i jego marek (Mopar to firma produkująca części dla koncernu Chryslera). Zestaw jest bardzo zacny, ale w ciekawy sposób go nabyłem. Został rozbity na trzy osobne licytacje, każda po 15 zł. Jak zobaczyłem lawetę w skali 1:64 to nawet przez sekundę się nie zastanawiałem. Holownik do niej też był oczywisty. Ale już na przyczepę zamierzałem załadować coś bardziej klasycznego i osobowego Dodge’a zignorowałem. Nikt się tymi cacuszkami nie zainteresował, więc za 30 zł stałem się posiadaczem zacnego zestawu. Jak przyszła paczka, to okazało się, że właścicielowi żal się zrobiło kompletu i nie rozdzielił fabrycznego zestawu, tylko Chargera dorzucił jako gratis. Wielkie dzięki za ten gest i naprawienie mojego, w gruncie rzeczy, niekolekcjonerskiego postępku. To co w tym zestawie naprawdę zachwyca to fakt, że system łączenia przyczepy z holownikiem jest odwzorowaniem rzeczywistego haka, jako zaczepu kulowego. No ale w końcu to porządny model.

naprzyczepke_matchorette05

A to co? Miało być o przyczepach ewentualnie przyczepkach, a nie o ciężarówkach z zabudową typu flatbed. Znalezienie innego kontekstu do pokazania tego przeuroczego zestawu byłoby jednak dość trudne lub czasochłonne. Samochód to chyba ulubiona ciężarówka projektantów Matchboxa. Występowała zarówno w serii podstawowej 1-75, jak i w serii King Size czy później Super Kings. Ostatnio gościła na blogu jako ciągnik siodłowy dla autolawety. Zielona wersja trzyosiowa oryginalnie przewoziła prefabrykaty do budowy domu, ale ja zatrudniłem ją do dostarczenia do zaprzyjaźnionego rolnika klasycznego traktora. A ciągnik to specyficzny, bo czeski Zetor 5511, wydany przez Corgi w pierwszej połowie lat 70-tych. Nie wiem dlaczego brytyjska firma zdecydowała się wydać traktor socjalistycznej produkcji, ale był to świetny pomysł. Szczególnie, że jego przodkiem był Zetor 4011, a to przecież nic innego jak dawca licencji dla naszego Ursusa.

naprzyczepke_matchorette09

Zabudowa platformowa to wyjątkowo uniwersalny rodzaj ciężarówki. Odpowiednie zabezpieczenie i może w zasadzie przewieźć wszystko. Coraz bardziej też lubię te mniej popularne serie Matchboxa, czyli właśnie „duże resoraki”. Zielony Daf w tej wersji kolorystycznej był oferowany jedynie w 1975 roku. Wcześniej przez 4 lata z fabryki Lesneya wyjeżdżała wersja oliwkowa. I jako rasowy kolekcjoner taką wersję też sobie kupię, bo mam jeszcze dużo ciekawych rzeczy do przewiezienia.

Ale wróćmy jeszcze do przyczepek. A właściwie to do przyczepek motocyklowych, bo przecież takie również w świecie motoryzacyjnym występują i niekoniecznie musi to być dwukołowy wózek. Nigdy nie byłem zagorzałym fanem motocykli, ale lubię na nie patrzeć i czytać historie ich rozwoju. A jednym z tych motocykli, przy którym zawsze przystanę jest MZ ES 250 Trophy. A gdy ma przyczepkę …

naprzyczepke_matchorette08

Wydawać by się mogło, że znalezienie takiej MZ-etki w wersji matchorettowej to jest jakaś totalna abstrakcja. No nie do końca. Jest przecież firma Grell i jej „piwne” serie, które potrafią zaskoczyć, szczególnie gdy wyjdzie się poza jej ciężarówkowy asortyment. I taka MZ-tka została wydana. Nie jest to oczywiście szczyt marzeń, bo więcej w tym plastiku niż metalu, ale ani to źle nie wygląda, ani nie jest źle zrobione. Co do skali to trudno powiedzieć, bliżej temu do 1:50 niż do 1:64. Zestawiłem to z innym, ciekawym „grellowskim” modelem, czyli IFA F9 Pick-up. Nie wiem czy to był prototyp czy inwencja własna, ale całkiem zgrabna maszyna z tego wyszła.

A z MZ-tką Trophy miałem niezamierzenie bliski i bolesny kontakt. Jak miałem jakieś 7-8 lat spędzałem wakacje u wujka na Opolszczyźnie. Drugi wujek przyjechał w odwiedziny właśnie na takim motocyklu i chcąc sprawić przyjemność małemu fanowi motoryzacji zabrał mnie na przejażdżkę. Nie pamiętam czy było fajnie, ale jakże mogłoby nie być. Niestety przy schodzeniu dotknąłem łydką gorącej rury wydechowej. Zapiekło jak cholera, a na skórze został na długo czerwony, zadziwiająco kwadratowy kształt. Ale nie pisnąłem nawet słówka i nikomu się nie przyznałem, choć przecież to raczej nie była moja wina. Najwyraźniej uznałem, że miłość do wszystkiego co ma silnik i potrafi jeździć, wymaga czasami bolesnych poświęceń.

Dodaj komentarz